wtorek, 21 marca, 2023
No menu items!

Firmy decydują się na łączenie pracy stacjonarnej i zdalnej. Ten model okazał się korzystny zarówno dla pracodawców, jak i pracowników

Must Read

Właściwe wdrożenie w obowiązki i aklimatyzacja w firmie, dbanie o kondycje psychiczną i odpowiedni work–life balance to najważniejsze wyzwania związane z pracą w pandemicznym świecie. Łączenie pracy stacjonarnej i zdalnej może być dobrym rozwiązaniem zarówno dla organizacji, jak i dla pracownika, ale pod warunkiem że uda się zachować odpowiednie proporcje. – Pracodawcy, którzy będą umieli pogodzić potrzebę kontroli czasu pracy i zaufanie do pracownika, będą wygranymi na rynku pracy – mówi Małgorzata Wojciekiewicz, Business Development Manager w HRlink.

Najważniejsze wyzwania dla działów HR, które pojawiają się w kontekście pandemii koronawirusa, wiążą się z onboardingiem, a szczególnie hybrydowym onboardingiem, czyli dotyczącym pracy w systemie łączonym – częściowo stacjonarnej i zdalnej.

– Jeżeli zespół jest rozproszony, to przygotowanie nowego pracownika do obowiązków w firmie może okazać się sporym wyzwaniem. Członek zespołu, który pracuje w domu, nie może podejść do kogoś i zapytać o to, czego mu potrzeba. Ponadto jest coś takiego jak kultura firmy, którą bardzo trudno jest czasami przekazać tylko drogą online, Dlatego pojawia się zjawisko związane z zaangażowaniem i niestety też z rotacją kadr, jeżeli proces onboardingu nie zostanie odpowiednio zabezpieczony – wyjaśnia Małgorzata Wojciekiewicz.

I podkreśla, że według badań ma to wiele wspólnego z tym, czy pracownik zwiąże się z firmą na dłużej i jak szybko będzie gotowy podjąć się nowych zadań na oczekiwanym poziomie.

– W postpandemicznej rzeczywistości na stałe zostanie z nami wykorzystywanie narzędzi online i praca hybrydowa, co jest chyba często spełnieniem marzeń niektórych osób, aby pracować trochę w domu, trochę w biurze. A w efekcie umożliwia to godzenie obowiązków, jak również potrzeb jednej i drugiej grupy – pracowników i pracodawcy – w taki sposób, żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani i żeby nie cierpiała na tym ani praca, ani pracownik – dodaje Business Development Manager HRlink.

Z raportu Future Business Institute zatytułowanego „Praca zdalna – rewolucja, która się przyjęła”, wynika, że aż 75 proc. pracowników chce, aby po zakończeniu pandemii praca zdalna była łączona z pracą biurową. Dla 12 proc. respondentów mogłaby być głównym sposobem świadczenia pracy, a 6 proc. uznało, że praca zdalna powinna zastąpić stacjonarną.

Podobnie jest w przypadku studentów, którzy w najbliższych latach wejdą na rynek pracy. Jak pokazuje raport „First steps into the labour market” przygotowany przez firmę doradczą Deloitte, prawie połowa młodych ludzi z Polski najchętniej pracowałaby zdalnie przez jeden–dwa dni w tygodniu, a 26 proc. więcej niż tydzień w miesiącu. Z kolei 12 proc. studentów chciałoby pojawiać się w biurze codziennie, a tylko 4 proc. woli pracę z domu.

Niewielki odsetek zwolenników całkowitej pracy zdalnej nie dziwi, gdyż jej nadmiar powoduje różnego rodzaju problemy związane z izolacją i samotnością, np. brakiem okazji, aby wypić kawę w towarzystwie współpracowników, oraz właściwym oddzieleniem pracy od życia rodzinnego.  

– Okazuje się, że to są ważne elementy, które dla pracowników były być może wcześniej niedostrzegane, dzisiaj coraz bardziej doceniane i pracodawcy zastanawiają się, jak pogodzić pracę w domu i potrzebę osobistych kontaktów. Z pewnością pomocny będzie jakiś system motywacji do tego, żeby pracownicy jednak się spotykali, bo to jest ważne dla kultury organizacyjnej – dodaje Małgorzata Wojciekiewicz.

Kolejny element, który stanowi problem w czasie pandemii, to dbanie o dobrostan pracowników i w tym zakresie rynek usług HR będzie się rozwijał. Już dziś powstają firmy, serwisy, start-upy, które są dedykowane właśnie obszarom zabezpieczenia potrzeb pracowników w zakresie zdrowia psychicznego i komfortu pracy, bez względu na to, czy pracują z domu, czy z biura.

– Cała branża wsparcia psychologicznego pracuje intensywnie na rzecz wsparcia pracowników i dzisiaj pracodawcy też otwarcie o tym rozmawiają. I myślę, że to będzie się rozwijało. Są systemy, programy, aplikacje, które pozwalają się odstresować podczas rozmowy z nowoczesną sztuczną inteligencją – wymienia ekspertka.

Komunikacja online pozostanie już stałym elementem rekrutacji i ten obszar również będzie się rozwijał. Ważna będzie automatyzacja procesu rekrutacji po stronie pracodawcy w taki sposób, aby pozyskać pracownika dopasowanego do danej kultury w firmie. Z kolei komunikacja powinna się koncentrować na tym, co jest ważne w komunikacji międzyludzkiej, np. wartościowy feedback po rozmowie rekrutacyjnej. Wszystko po to, aby kandydat wiedział, dlaczego nie został przyjęty.

– Dla niektórych pandemia była swego rodzaju nauką i pokazała, jak może wyglądać praca i jakie korzyści wynikają z tego, co nas spotkało w tym trudnym czasie. I mam nadzieję, że ci, co nie będą chcieli wracać do biur, będą mogli korzystać z dobrodziejstw pracy zdalnej z dowolnego miejsca – podsumowuje Business Development Manager HRlink.

Źródło: http://biznes.newseria.pl/news/firmy-decyduja-sie-na,p428376081

- Advertisement -spot_img
- Advertisement -spot_img
Latest News

Producenci wód butelkowanych apelują o szybkie wdrożenie systemu depozytowego. 90 proc. Polaków popiera to rozwiązanie

Ponad 90 proc. Polek i Polaków popiera funkcjonowanie systemu kaucyjnego. 86 proc. oczekuje też, że rząd wprowadzi system depozytowy na opakowania jednorazowe jak najszybciej – wynika z sierpniowego badania IBRIS na zlecenie Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej. W ubiegłym tygodniu o przyspieszenie prac legislacyjnych nad systemem depozytowym zaapelowała już Federacja Przedsiębiorców Polskich. Do tych apeli dołączają też producenci wód sprzedawanych w plastikowych butelkach PET oraz PET z recyklingu (rPET), których – ze względu na rosnącą konsumpcję – trafia na rynek coraz więcej. Branża wskazuje, że po wprowadzeniu systemu depozytowego zyska cenne źródło recyklingowanego surowca, a dodatkowa opłata doliczana do każdej butelki nie powinna odstraszyć konsumentów.

– Producenci wód mineralnych i źródlanych od dawna aktywnie zabiegają o wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego jako jedynego efektywnego narzędzia na podniesienie poziomu zbiórki i recyklingu opakowań. Dzięki temu możemy myśleć o gospodarce obiegu zamkniętego w zakresie opakowań po napojach – mówi agencji Newseria Biznes Martyna Węgrzyn ze Stowarzyszenia Woda! – Wody Mineralne i Źródlane.

Jak wynika z tegorocznego badania, przeprowadzonego dla stowarzyszenia przez SW Research, tylko 5 proc. Polaków w ogóle nie pije wody butelkowanej. Reszta konsumentów wybiera ją głównie ze względu na gwarantowane bezpieczeństwo i jakość (ten powód wskazało 55 proc. badanych), ale ważnym kryterium wyboru wody butelkowanej jest też wygoda (59 proc. ) i walory smakowe (48 proc.). Z badania wynika również, że Polacy chętniej wybierają wodę niegazowaną (53 proc.) niż gazowaną (43 proc.).

– Woda butelkowana to jest ważny produkt dla wszystkich konsumentów, o różnych preferencjach smakowych, ale także dla wrażliwych grup takich jak dzieci, kobiety w ciąży czy matki karmiące. I nie tylko, bo pandemia pokazała nam, że woda butelkowana to w zasadzie produkt pierwszej potrzeby, produkt podstawowy, który powinien się znaleźć w każdym gospodarstwie domowym – mówi Martyna Węgrzyn.

W Polsce spożycie wody butelkowanej stale rośnie. Według przeprowadzonych kilka lat temu badań KPMG na polskim rynku odpowiadała ona za blisko połowę całkowitego wolumenu sprzedaży napojów bezalkoholowych. Jak wskazuje badanie SW Research, po wprowadzeniu podatku cukrowego i wynikającej z niego podwyżce cen napojów słodzonych blisko 45 proc. respondentów zaczęło częściej sięgać po wodę gazowaną, a 37 proc.  – po wodę niegazowaną.

Problem stanowi jednak niedostateczne przetwarzanie butelek PET. Wciąż za mało ich trafia do odpowiednich koszy, aby potem mogły być poddane recyklingowi. Według danych WWF w skali całej Europy każdego roku produkuje się ok. 58 mln t plastiku (z czego 40 proc. stanowią właśnie opakowania), a przeciętny konsument generuje rocznie ok. 31 kg śmieci z plastiku, z których do recyklingu trafia raptem 1/3.

– PET jest jednym z najbardziej cyrkularnych tworzyw. Jest stosunkowo łatwe do przetworzenia i uznane przez wszystkie międzynarodowe agencje bezpieczeństwa. Jednocześnie sam plastik i tworzywo PET nie jest wyzwaniem. Wyzwaniem jest odpowiedzialne obchodzenie się z nim, a to umożliwi nam wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego – mówi ekspertka ze Stowarzyszenia Woda! – Wody Mineralne i Źródlane.

Jak wskazuje, branża producentów wód sprzedawanych w plastikowych butelkach liczy na szybkie wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego. Polega on na doliczeniu do ceny każdego produktu specjalnej opłaty (depozytu), którą konsument otrzymuje z powrotem, kiedy zwróci puste opakowanie do sklepu bądź punktu zbiórki. Producenci nie obawiają się, że ta dodatkowa opłata zachwieje sprzedażą wód butelkowanych. Liczą za to na nowe źródło recyklingowanego surowca.

– Dzięki wprowadzeniu systemu depozytowego konsument będzie miał możliwość oddania opakowania po napoju i pobrania kaucji, więc dla niego jest to korzyść, zachęta ekonomiczna. A dla nas, producentów, oznacza to, że będziemy mieli dostęp do dobrej jakości surowca po to, żeby móc powtórnie go wykorzystać. To ogromna szansa na ograniczenie produkcji nowego plastiku i wykorzystanie tego już użytego – mówi Martyna Węgrzyn.

Zgodnie z planami Ministerstwa Klimatu i Środowiska w Polsce system depozytowy ma być wdrażany od przyszłego roku, w tej chwili wciąż trwają prace legislacyjne nad odpowiednią ustawą. Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP) zaapelowała niedawno o ich przyspieszenie, wskazując, że wprowadzenie tego systemu jest kluczowe nie tylko w kontekście gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ), ale i bezpieczeństwa surowcowego, redukcji importu i ponownego wykorzystania surowców, które zostały już wprowadzone na rynek.

System depozytowy ma być powszechny i objąć cały kraj, a sklepy i sieci handlowe będą mieć czas na wdrożenie go do 2025 roku. Obejmie on butelki plastikowe o pojemności do 3 l, puszki aluminiowe do 1 l oraz butelki szklane do 1,5 l. Przy ich sprzedaży będzie pobierana kaucja, którą w momencie zwrotu można będzie odzyskać bez konieczności okazywania paragonu.

Z badania opinii publicznej zrealizowanego przez IBRiS na zlecenie Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE) na początku sierpnia br. wynika, że ponad 90 proc. Polek i Polaków popiera funkcjonowanie systemu kaucyjnego. Większość (86 proc.) oczekuje też, że rząd wprowadzi system depozytowy na opakowania jednorazowe jak najszybciej.

Apelują o to również producenci wód butelkowanych, wskazując, że system depozytowy pozwala osiągnąć wskaźniki selektywnej zbiórki opakowań sięgający nawet 90 proc. w stosunkowo krótkim czasie. To zaś pozwoliłoby Polsce wypełnić cele uchwalonej w 2019 roku tzw. dyrektywy plastikowej (Single Use Plastic), która zakłada zbiórkę i recykling butelek  PET na poziomie 77 proc. w 2025 roku i 90 proc. w 2029 roku.

– Producenci wody butelkowanej zrzeszeni w Stowarzyszeniu Woda! dążą do tego, by opakowania po napojach krążyły w obiegu zamkniętym. Odpowiedniej jakości materiał – czyli właśnie butelki po wodzie oddawane w punktach zbiórki systemu depozytowego – pozwolą na korzystanie z tych butelek w obiegu zamkniętym, dzięki czemu one nie będą już trafiały do środowiska, gdzie nigdy nie powinny się znaleźć – mówi Martyna Węgrzyn.

Stowarzyszenie Woda! w stanowisku opublikowanym pod koniec czerwca br. wskazuje, że dzięki wprowadzeniu systemu depozytowego producenci będą mogli ponownie wykorzystać cenny surowiec i oszczędzić energię, a w konsekwencji zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych. Eksperci wskazują w nim też na przykład Estonii, gdzie w dwa lata po wdrożeniu tego systemu udało się zmniejszyć zanieczyszczenie przydrożnych rowów opakowaniami napojowymi z 80 do mniej niż 10 proc.

- Advertisement -spot_img

More Articles Like This

- Advertisement -spot_img