wtorek, 21 marca, 2023
No menu items!

Pandemia negatywnie wpłynęła na sytuację zawodową kobiet. Ich aktywizacja może przynieść gospodarce 300 mld zł do 2030 roku

Must Read

9 proc. PKB, czyli równowartość 300 mld zł – tyle w ciągu dziewięciu lat może zyskać polska gospodarka, jeśli wzrośnie aktywność kobiet na rynku pracy – wynika z  raportu firmy McKinsey & Company, która przeanalizowała sytuację kobiet na rynku pracy w siedmiu krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Dziś Polki – choć stanowią prawie 52 proc. populacji i 66 proc. absolwentów wyższych uczelni – stanowią tylko 45 proc. zatrudnionych. Co więcej, ten udział może się jeszcze zmniejszyć, bo pandemia COVID-19 dużą część kobiet skłoniła do rozważań o ograniczeniu aktywności zawodowej.

– Z naszych badań wynika, że w wyniku pandemii ok. 40 proc. kobiet rozważa ograniczenie wymiaru czasu pracy, zmianę pracy na mniej wymagającą, przejście na połowę etatu albo nawet całkowitą rezygnację z pracy. W przypadku matek dzieci poniżej 10. roku życia ten odsetek wynosi nawet 54 proc., a więc jest bardzo wysoki. Dla porównania w przypadku mężczyzn to zaledwie 25 proc. To oznacza, że pandemia negatywnie wpłynęła na sytuację zawodową kobiet i to właśnie one są bardziej narażone na jej skutki – mówi agencji Newseria Biznes Tomasz Marciniak, partner zarządzający McKinsey & Company w Polsce.

Jak podkreśla, zmniejszenie aktywności zawodowej kobiet wskutek pandemii ograniczy dostępność puli talentów, co będzie mieć negatywny wpływ nie tylko na przedsiębiorstwa, ale i całą polską gospodarkę. Taki scenariusz zagroziłby też ciężko wypracowanej pozycji kobiet na rynku pracy, która już w tej chwili jest daleka od ideału.

Pod względem udziału kobiet na rynku pracy Polska wypada dobrze na tle innych krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, aczkolwiek jest jeszcze duży potencjał do poprawy. Zwłaszcza jeśli chodzi o najwyższe stanowiska. W Polsce kobiety stanowią jedynie 15 proc. kadry zarządczej  to 4 pkt proc. mniej niż średnia dla regionu. Co więcej, prawie połowa firm w ogóle nie ma kobiet w zarządach, więc tutaj wiele musi się zmienić – mówi Kamila Kawecka, konsultantka McKinsey & Company w Polsce, autorka raportu „Win-win. How empowering women can benefit Central and Eastern Europe”.

W Polsce najniższy odsetek kobiet występuje wśród prezesów spółek i wynosi tylko 6 proc., a w wielu firmach wśród wyższej kadry zarządzającej wciąż nie ma ani jednej kobiety. Ten problem dotyczy jednak całej Europy Środkowo-Wschodniej. Nie wynika on jednak, jak się często zakłada, ze zbyt niskich ambicji pań.

Ankieta przeprowadzona przez McKinsey & Company pokazała, że kobiety mają porównywalne oczekiwania, a 57 proc. z nich liczy na awans w pracy. Wśród mężczyzn ten odsetek jest zbliżony i wynosi 56 proc. Z drugiej strony 28 proc. kobiet uważa jednak, że to płeć utrudnia im uzyskanie podwyżki lub awansu, a zdaniem 27 proc. z nich rozwijanie kariery zawodowej utrudniają problemy z utrzymaniem równowagi pomiędzy pracą a domem. Dla porównania na ten sam czynnik wskazuje ok. 20 proc. mężczyzn. 

Lepiej niż w zarządach firm sytuacja wygląda wśród kadry kierowniczej.

 Około 43 proc. wszystkich menedżerów w Polsce to właśnie kobiety. Nie dość, że jest to najwyższy wynik w regionie CEE, to na dodatek przewyższa średnią dla Europy Zachodniej i krajów skandynawskich, gdzie wynosi ona 6 proc. Co to oznacza dla nas? To oznacza, że mamy dużo kobiet menedżerów, które w przyszłości mogą zarządzać firmami – podkreśla Kamila Kawecka.

Nowy raport McKinsey & Company wskazuje, że zwiększenie aktywności zawodowej kobiet może mieć wymierne korzyści zarówno dla biznesu, jak i całej gospodarki. Analitycy wyliczyli, że większa aktywizacja kobiet na rynku pracy do 2030 roku może przynieść Polsce dodatkowe 9 proc. PKB. To równowartość prawie 300 mld zł.

– Można to porównać do PKB całej Słowenii za 2020 rok – mówi konsultantka McKinsey & Company. – Wspieranie kobiet na rynku pracy jest ważne i większość osób instynktownie mówi, że równość jest istotna. Jednak niewiele osób wie, że korzyści z tego tytułu mogą być bardzo wymierne.

Zwiększenie udziału kobiet na rynku pracy może rozwiązać problem z niedoborem pracowników. Z szacunków McKinsey & Company wynika, że już w tej chwili w Polsce brakuje ich ok. 125 tys., a jeżeli gospodarka wróci do tempa wzrostu sprzed pandemii, w 2030 roku ta liczba może sięgnąć już 455 tys. Przy odpowiednich działaniach na rzecz eliminacji nierówności płci polski rynek mogłoby zasilić nawet 820 tys. pań.

Z naszych badań wynika też, że większy udział kobiet wśród kadry zarządzającej jest skorelowany z lepszymi wynikami finansowymi firm – podkreśla Kamila Kawecka. – Przedsiębiorstwa z większą równością płci na najwyższych stanowiskach mają o 26 proc. większe szanse na ponadprzeciętne zyski w porównaniu z tymi, które w ogóle nie mają kobiet w zarządach. Co więcej, z wywiadów, które przeprowadziliśmy z wieloma firmami w regionie CEE, wynika, że różnorodność jest też podstawą kreatywności i poprawia atmosferę w zespołach.

W raporcie „Win-win. How empowering women can benefit Central and Eastern Europe” McKinsey & Company wskazuje, że aby zwiększyć wkład kobiet w polską gospodarkę, potrzebny jest kompleksowy plan identyfikowania i zwalczania nierówności płci na rynku pracy. W ramach tego planu konieczne są m.in. inwestycje w programy szkoleniowe i systemy wsparcia, które pomogą kobietom awansować na stanowiska najwyższego szczebla, działania na rzecz większej dostępności elastycznych form pracy, zapewnienie większej równowagi między pracą a życiem prywatnym wśród kobiet i mężczyzn, ulepszenie urlopów rodzicielskich i zwiększenie dostępności usług opieki nad dziećmi.

Kolejnym ważnym elementem jest zaangażowanie liderów i budowanie odpowiednich postaw – poczynając od zarządów i kaskadując je na sam dół organizacji, żeby ten model wsparcia i promowania rozwoju kobiet był szeroko rozumiany. Nasze badania wskazują, że zaangażowanie liderów jest absolutnie kluczowe dla powodzenia programów wspierania kobiet na ich drodze kariery – podkreśla Tomasz Marciniak, partner zarządzający McKinsey & Company w Polsce. – Zarówno pracodawcy, jak i sektor publiczny muszą mieć jasną wizję i plan na to, w jaki sposób chcą zwiększyć rolę kobiet i umożliwić im rozwój.

Źródło: http://biznes.newseria.pl/news/pandemia-negatywnie,p868859928

- Advertisement -spot_img
- Advertisement -spot_img
Latest News

Producenci wód butelkowanych apelują o szybkie wdrożenie systemu depozytowego. 90 proc. Polaków popiera to rozwiązanie

Ponad 90 proc. Polek i Polaków popiera funkcjonowanie systemu kaucyjnego. 86 proc. oczekuje też, że rząd wprowadzi system depozytowy na opakowania jednorazowe jak najszybciej – wynika z sierpniowego badania IBRIS na zlecenie Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej. W ubiegłym tygodniu o przyspieszenie prac legislacyjnych nad systemem depozytowym zaapelowała już Federacja Przedsiębiorców Polskich. Do tych apeli dołączają też producenci wód sprzedawanych w plastikowych butelkach PET oraz PET z recyklingu (rPET), których – ze względu na rosnącą konsumpcję – trafia na rynek coraz więcej. Branża wskazuje, że po wprowadzeniu systemu depozytowego zyska cenne źródło recyklingowanego surowca, a dodatkowa opłata doliczana do każdej butelki nie powinna odstraszyć konsumentów.

– Producenci wód mineralnych i źródlanych od dawna aktywnie zabiegają o wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego jako jedynego efektywnego narzędzia na podniesienie poziomu zbiórki i recyklingu opakowań. Dzięki temu możemy myśleć o gospodarce obiegu zamkniętego w zakresie opakowań po napojach – mówi agencji Newseria Biznes Martyna Węgrzyn ze Stowarzyszenia Woda! – Wody Mineralne i Źródlane.

Jak wynika z tegorocznego badania, przeprowadzonego dla stowarzyszenia przez SW Research, tylko 5 proc. Polaków w ogóle nie pije wody butelkowanej. Reszta konsumentów wybiera ją głównie ze względu na gwarantowane bezpieczeństwo i jakość (ten powód wskazało 55 proc. badanych), ale ważnym kryterium wyboru wody butelkowanej jest też wygoda (59 proc. ) i walory smakowe (48 proc.). Z badania wynika również, że Polacy chętniej wybierają wodę niegazowaną (53 proc.) niż gazowaną (43 proc.).

– Woda butelkowana to jest ważny produkt dla wszystkich konsumentów, o różnych preferencjach smakowych, ale także dla wrażliwych grup takich jak dzieci, kobiety w ciąży czy matki karmiące. I nie tylko, bo pandemia pokazała nam, że woda butelkowana to w zasadzie produkt pierwszej potrzeby, produkt podstawowy, który powinien się znaleźć w każdym gospodarstwie domowym – mówi Martyna Węgrzyn.

W Polsce spożycie wody butelkowanej stale rośnie. Według przeprowadzonych kilka lat temu badań KPMG na polskim rynku odpowiadała ona za blisko połowę całkowitego wolumenu sprzedaży napojów bezalkoholowych. Jak wskazuje badanie SW Research, po wprowadzeniu podatku cukrowego i wynikającej z niego podwyżce cen napojów słodzonych blisko 45 proc. respondentów zaczęło częściej sięgać po wodę gazowaną, a 37 proc.  – po wodę niegazowaną.

Problem stanowi jednak niedostateczne przetwarzanie butelek PET. Wciąż za mało ich trafia do odpowiednich koszy, aby potem mogły być poddane recyklingowi. Według danych WWF w skali całej Europy każdego roku produkuje się ok. 58 mln t plastiku (z czego 40 proc. stanowią właśnie opakowania), a przeciętny konsument generuje rocznie ok. 31 kg śmieci z plastiku, z których do recyklingu trafia raptem 1/3.

– PET jest jednym z najbardziej cyrkularnych tworzyw. Jest stosunkowo łatwe do przetworzenia i uznane przez wszystkie międzynarodowe agencje bezpieczeństwa. Jednocześnie sam plastik i tworzywo PET nie jest wyzwaniem. Wyzwaniem jest odpowiedzialne obchodzenie się z nim, a to umożliwi nam wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego – mówi ekspertka ze Stowarzyszenia Woda! – Wody Mineralne i Źródlane.

Jak wskazuje, branża producentów wód sprzedawanych w plastikowych butelkach liczy na szybkie wprowadzenie w Polsce systemu depozytowego. Polega on na doliczeniu do ceny każdego produktu specjalnej opłaty (depozytu), którą konsument otrzymuje z powrotem, kiedy zwróci puste opakowanie do sklepu bądź punktu zbiórki. Producenci nie obawiają się, że ta dodatkowa opłata zachwieje sprzedażą wód butelkowanych. Liczą za to na nowe źródło recyklingowanego surowca.

– Dzięki wprowadzeniu systemu depozytowego konsument będzie miał możliwość oddania opakowania po napoju i pobrania kaucji, więc dla niego jest to korzyść, zachęta ekonomiczna. A dla nas, producentów, oznacza to, że będziemy mieli dostęp do dobrej jakości surowca po to, żeby móc powtórnie go wykorzystać. To ogromna szansa na ograniczenie produkcji nowego plastiku i wykorzystanie tego już użytego – mówi Martyna Węgrzyn.

Zgodnie z planami Ministerstwa Klimatu i Środowiska w Polsce system depozytowy ma być wdrażany od przyszłego roku, w tej chwili wciąż trwają prace legislacyjne nad odpowiednią ustawą. Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP) zaapelowała niedawno o ich przyspieszenie, wskazując, że wprowadzenie tego systemu jest kluczowe nie tylko w kontekście gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ), ale i bezpieczeństwa surowcowego, redukcji importu i ponownego wykorzystania surowców, które zostały już wprowadzone na rynek.

System depozytowy ma być powszechny i objąć cały kraj, a sklepy i sieci handlowe będą mieć czas na wdrożenie go do 2025 roku. Obejmie on butelki plastikowe o pojemności do 3 l, puszki aluminiowe do 1 l oraz butelki szklane do 1,5 l. Przy ich sprzedaży będzie pobierana kaucja, którą w momencie zwrotu można będzie odzyskać bez konieczności okazywania paragonu.

Z badania opinii publicznej zrealizowanego przez IBRiS na zlecenie Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE) na początku sierpnia br. wynika, że ponad 90 proc. Polek i Polaków popiera funkcjonowanie systemu kaucyjnego. Większość (86 proc.) oczekuje też, że rząd wprowadzi system depozytowy na opakowania jednorazowe jak najszybciej.

Apelują o to również producenci wód butelkowanych, wskazując, że system depozytowy pozwala osiągnąć wskaźniki selektywnej zbiórki opakowań sięgający nawet 90 proc. w stosunkowo krótkim czasie. To zaś pozwoliłoby Polsce wypełnić cele uchwalonej w 2019 roku tzw. dyrektywy plastikowej (Single Use Plastic), która zakłada zbiórkę i recykling butelek  PET na poziomie 77 proc. w 2025 roku i 90 proc. w 2029 roku.

– Producenci wody butelkowanej zrzeszeni w Stowarzyszeniu Woda! dążą do tego, by opakowania po napojach krążyły w obiegu zamkniętym. Odpowiedniej jakości materiał – czyli właśnie butelki po wodzie oddawane w punktach zbiórki systemu depozytowego – pozwolą na korzystanie z tych butelek w obiegu zamkniętym, dzięki czemu one nie będą już trafiały do środowiska, gdzie nigdy nie powinny się znaleźć – mówi Martyna Węgrzyn.

Stowarzyszenie Woda! w stanowisku opublikowanym pod koniec czerwca br. wskazuje, że dzięki wprowadzeniu systemu depozytowego producenci będą mogli ponownie wykorzystać cenny surowiec i oszczędzić energię, a w konsekwencji zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych. Eksperci wskazują w nim też na przykład Estonii, gdzie w dwa lata po wdrożeniu tego systemu udało się zmniejszyć zanieczyszczenie przydrożnych rowów opakowaniami napojowymi z 80 do mniej niż 10 proc.

- Advertisement -spot_img

More Articles Like This

- Advertisement -spot_img