poniedziałek, 28 kwietnia, 2025
No menu items!

Portal 40 Stopni.pl

Rosnąca liczba elektryków na drogach wymaga nowych wytycznych dotyczących bezpieczeństwa. Wyzwaniem są m.in. sposób gaszenia pożarów i warunki techniczne w garażach

Na koniec stycznia br. w Polsce było zarejestrowanych już łącznie 67,1 tys. pojazdów z napędem elektrycznym, ale ich liczba szybko wzrasta i – jak szacuje PSPA – w 2025 roku sprzedaż samochodów zeroemisyjnych przekroczy już poziom 100 tys. sztuk rocznie. Ponieważ jednak wciąż są one jeszcze nowością na...

Zmiennokształtne roboty mogą zrewolucjonizować medycynę. Pojawią się nowe możliwości małoinwazyjnych metod leczenia

Naukowcy z Carnegie Mellon University w Pittsburghu opracowali metalowego robota, zdolnego do przechodzenia z fazy stałej w ciekłą pod wpływem temperatury. Takie urządzenie może zrewolucjonizować wiele obszarów medycyny. Robot szybko dotrze do chorych miejsc i zaaplikuje tam lek lub skutecznie i nieinwazyjnie usunie ciała obce. Naukowcy badają teraz bezpieczeństwo kontaktu zastosowanych w robocie materiałów z komórkami ludzkiego organizmu. Urządzenie może się sprawdzić również poza medycyną – na przykład w naprawianiu trudno dostępnych podzespołów w urządzeniach elektronicznych.

– Rośnie zapotrzebowanie na małoinwazyjne zabiegi chirurgiczne i diagnostykę medyczną z wykorzystaniem miękkich materiałów, które mogą zmieniać kształt, które można łatwo formować i zmieniać ich sztywność. Nasze badania opierają się na wieloletniej pracy nie tylko moich współpracowników z Chin, ale badaczy z całego świata, zajmujących się opracowaniem reagujących na pole magnetyczne miękkich układów o niewielkich rozmiarach mających zastosowanie w medycynie – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje Carmel Majidi, profesor inżynierii mechanicznej w Carnegie Mellon University i Sun Yat-sen University.

Stworzony przez naukowców zmiennokształtny robot powstał z inspiracji organizmami strzykw, morskich bezkręgowców, które potrafią zmieniać sztywność swojego ciała – z twardego na bardzo miękki i wiotki. Innowacyjne urządzenie jest wykonane z galu, który topnieje w niskiej temperaturze, i mikrocząsteczek magnetycznych. Można je wykorzystać w medycynie, zwłaszcza do usuwania ciał obcych na przykład z żołądka, czy podawania leków bezpośrednio do miejsca wchłaniania lub do miejsca zmienionego chorobowo.

Można sobie wyobrazić także inne zastosowania, takie jak przeprowadzanie biopsji czy badań diagnostycznych – wymienia prof. Carmel Majidi.

Gal topnieje w temperaturze 29,8 st. Celsjusza. W kontakcie z ciepłotą ludzkiego ciała będzie więc łatwo przechodził w fazę ciekłą. Cząsteczki magnetyczne mają za zadanie sprawić, aby zmianą kształtu urządzenia można było sterować za pomocą pola magnetycznego. Można zastosować do tego magnes stały lub elektromagnes, który wysyła fale magnetyczne do substancji, wpływając na jej kształt i ruch. Stworzony przez badaczy robot może się poruszać z prędkością około 15 cm/s, a w fazie stałej przenosić ciężary o masie nawet 30-krotnie większej niż własna. Testowany w modelu żołądka robot, będąc w fazie ciekłej, owijał się wokół ciała obcego, po czym bezpiecznie wyprowadzał je poza narząd. W odwrotnym procesie urządzenie dostarczało ładunek, co obrazuje potencjał związany z dostarczaniem leku.

– Moja grupa badawcza obecnie zajmuje się bezpieczeństwem i biozgodnością tych materiałów z tkankami ludzkimi. Proponujemy ich wykorzystanie w medycynie, ale najpierw musimy potwierdzić, że nie będą one reagować z tkankami w sposób niebezpieczny lub niekorzystny. Trzeba je przebadać pod kątem toksyczności i wpływu na śmierć komórek – zastrzega ekspert.

Zmiennokształtne roboty mogą być przydatne również jako narzędzia inżynieryjne. Naukowcy zademonstrowali między innymi, jak płynna postać robota może stać się uniwersalną śrubą do zastosowania w trudno dostępnych miejscach. Działa ona, wpływając do gniazda śruby, a następnie w niej krzepnąc. Urządzenia takie jak to opracowane przez zespół profesora Majidi będzie można sklasyfikować jako segment rynku robotyki miękkiej. Ten, według Allied Market Resarch, w 2019 roku osiągnął obroty w wysokości niemal 600 mln dol. Do 2027 roku jego wartość wzrośnie do 3,41 mld dol.

– Istnieje jeszcze jeden niezwykle interesujący obszar zastosowania tych materiałów – w miękkich, rozciągliwych, odpornych na uszkodzenia i samonaprawialnych urządzeniach elektronicznych. Ponieważ elektronika i komputery stają się coraz powszechniejsze w codziennym życiu, idzie za tym coraz większe zapotrzebowanie na urządzenia elektroniczne o wytrzymałości podobnej do tkanek nerwowych i skóry. Materiały te powinny być nie tylko miękkie i zmiennokształtne, dobrze tolerowane przez organizm i sprawdzać się w styczności z innymi przedmiotami, ale także mieć zdolność regeneracji w przypadku uszkodzenia – wskazuje naukowiec.

Kryzys energetyczny może skłonić Polaków do rozwiązań smart. Specjalne systemy pozwolą zarządzać zużyciem prądu i ogrzewaniem

Rosnące ceny energii sprawiają, że właściciele i zarządcy mieszkań, biur czy powierzchni magazynowych szukają oszczędności. Pomagają w tym rozwiązania automatyzujące zarządzanie zużyciem energii. Z poziomu smartfona można m.in. dostosowywać temperaturę w pomieszczeniach, włączać i wyłączać oświetlenie, a także obsługiwać automatyczne karnisze. Tego...

Rośnie popyt na rozwiązania z zakresu cyberbezpieczeństwa. To może być szansa dla polskich start-upów

Ostatnie trzy lata znacząco zwiększyły skalę wyzwań w obszarze cyberbezpieczeństwa. Najpierw pandemia i związana z nią praca zdalna, potem agresja Rosji na Ukrainę i wojna hybrydowa, kryzys ekonomiczny i inflacyjny spotęgowały wysiłki hakerów, by jeszcze bardziej zdestabilizować sytuację. To napędza popyt na rozwiązania z zakresu cybersecurity zarówno ze strony administracji, biznesu, jak i indywidualnych użytkowników. Za tym idzie także większe zainteresowanie tym obszarem ze strony start-upów, które pracują nad nowymi narzędziami dla bezpieczeństwa IT. Eksperci wskazują, że sektor cyberbezpieczeństwa to obecnie jeden z najatrakcyjniejszych rynków rozwoju dla polskich firm technologicznych, a więc także dla funduszy inwestujących w start-upy.

Poziom zagrożenia w sieci od kilku lat sukcesywnie rośnie. CERT Polska obsłużył w 2021 roku trzy razy więcej incydentów niż w 2020 roku, a liczba ataków ransomware na polskie firmy wzrosła aż sześciokrotnie. Odsetek firm, które nie doświadczyły żadnego cyberataku, spadł z 46 proc. w 2019 roku do 31 proc. w 2021 roku. Jak wynika z najnowszego Barometru Cyberbezpieczeństwa KPMG, w 2022 roku 58 proc. firm w Polsce odnotowało przynajmniej jeden incydent naruszenia bezpieczeństwa IT. Wprawdzie rok temu odsetek ten był znacznie wyższy (69 proc.), ale optymizm chłodzi fakt, że w przypadku jednej na trzy badanych firm wzrosła intensywność prób naruszeń. To najwyższy wynik od pięciu lat. W ubiegłym roku poziom bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni dodatkowo pogorszył wybuch wojny w Ukrainie i cyberwojna, która wykracza zasięgiem poza państwa bezpośrednio zaangażowane w konflikt. Co piąta organizacja odnotowała w ubiegłym roku wzmożoną aktywność cybeprzestępców związaną z wojną. Wszystko to powoduje, że stale rośnie popyt na rozwiązania z zakresu cybersecurity i liczba start-upów, które je tworzą.

– Ostatnie trzy lata były bardzo turbulentne: mamy kryzys ekonomiczny, kryzys inflacyjny, napięcia na Tajwanie, wojnę w Ukrainie, COVID-19 też dużo namieszał. Pojawiło się wiele czynników, które stworzyły mocny filar wzrostu dla całego rynku cybersecurity. Teraz ten rynek jest de facto w trendzie wzrostowym – mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Bodio, założyciel i dyrektor zarządzający RKKVC.

Zgodnie z szacunkami IDC w ubiegłym roku w samej tylko Europie wydatki na bezpieczeństwo IT miały wzrosnąć o blisko 11 proc. w ujęciu rocznym, do poziomu 47 mld dol. W kolejnych latach średnioroczne tempo wzrostu ma być podobne, ok. 9,4 proc., co oznacza, że w 2026 roku wydatki na ten cel sięgną 66 mld dol. IDC ocenia, że liderami wzrostu wydatków w regionie były Czechy i Polska z dynamiką przekraczającą 15 proc. r/r. Raport firmy analitycznej PMR Market Experts pokazuje, że polski rynek cybersecurity wart jest ok. 2 mld zł, a do 2024 roku wzrośnie do ok. 2,5 mld zł. 

– Globalny rynek cyberbezpieczeństwa rozwija się bardzo dynamicznie, rosnąc o ok. 10 proc. rok do roku. Prognozy zakładają, że w 2025 roku przekroczy wartość 200 mld dol. Jest to więc bardzo dobry rynek dla rozwoju start-upów, które chciałyby zagarnąć dla siebie część tego tortu – mówi Natalia Świrska-Załuska, start-up program manager dla regionu CEE w OVHcloud. – Start-upy mają to do siebie, że bardzo sprawnie dewelopują technologie, a w cyberbezpieczeństwie jest to strategiczne, żeby być na bieżąco. Tak więc jak najbardziej start-upy są zainteresowane tym rynkiem i rozwijają na nim projekty.

Eksperci wskazują, że sektor cyberbezpieczeństwa to obecnie jeden z najatrakcyjniejszych rynków rozwoju dla polskich firm technologicznych. Fundusz PFR Ventures podaje, że w ramach prowadzonego przez siebie konkursu dla start-upów notuje w ostatnich latach stały napływ projektów z obszaru cybersecurity, a ich udział zbliża się już do znaczącego poziomu 10 proc. Wiele spośród nich to rozwiązania dedykowane dużym graczom, ale rośnie też udział rozwiązań tworzonych dla małych i średnich firm.

– W programie start-upowym OVHcloud również mamy wiele start-upów z obszaru cyberbezpieczeństwa, ale są wśród nich trzy flagowe, czyli Secfense, który wprowadza na rynek aplikację passwordless do tego, aby zabezpieczyć nasze konta przed włamaniem, Vestigit, które pomaga trackować nasze streamy w internecie, żeby nikt nam nie podkradał naszej własności intelektualnej, oraz Wallids, który zabezpiecza nasze strony internetowe przed cyberatakami – wymienia Natalia Świrska-Załuska.

Spółki działające w tym obszarze coraz częściej znajdują się w centrum zainteresowania funduszy i innych inwestorów. W globalnej skali w 2021 roku odnotowano ponad dwukrotny wzrost inwestycji w start-upy dbające o bezpieczeństwo w sieci.

– Z naszych analiz wynika, że w 2022 roku łączne inwestycje na start-upy z branży cybersecurity wyniosły około 19 mld dol. a działalność M&A [fuzje i przejęcia – red.] wyniosła 120 mld dol. Rynek cały czas się powiększa. Lata 2020–2021 były okresem nowych technologii i start-upów, które tworzyły nowe ścieżki komunikacji, protokoły wymiany danych, machine-to-machine, cloud-to-cloud etc., więc można powiedzieć, że powstało surface attack, które cały czas się powiększa. Zapotrzebowanie na zabezpieczenie cybernetyczne też jest coraz większe – mówi Mateusz Bodio.

To zainteresowanie spółkami z branży cybersec widać też w Polsce. W portfelu funduszu RKKVC są m.in. Secfense zajmująca się tematem uwierzytelniania bez haseł i Vestigit, poprawiający bezpieczeństwo wideo online i innych treści w sieci. Inny przykład to inwestycja Orlen VC, funduszu należącego do PKN Orlen, którego pierwszą spółką portfelową została firma ICsec, polski producent systemów cyberbezpieczeństwa dla przemysłu. Fundusz w ciągu kolejnych 10 lat planuje zainwestować ok. 100 mln euro w spółki technologiczne, a jednym z jego obszarów zainteresowania jest właśnie cyberbezpieczeństwo. 

 W Stanach Zjednoczonych fala obniżek w wycenach spółek dotknęła też cybersecurity, więc w tej chwili bardzo fajne spółki – takie jak Palo Alto Networks i wiele innych – spadły, pomimo że ich rynek rośnie, a one same mają coraz lepsze przychody. Mimo to wyceny cały czas spadają. My, jako inwestorzy, patrzymy na to i mówimy: to jest naprawdę bardzo dobry moment, żeby jeszcze chwilę poczekać, spojrzeć, kiedy pojawi się dno, i zaczekać na odbicie. Dla nas to będzie bardzo dobry czas do inwestycji. Dlatego też lata 2023–2024 dla funduszy venture capital, które inwestują konkretnie w cybersecurity, będą na pewno bardzo interesujące – mówi założyciel i dyrektor zarządzający RKKVC.

Start-upy będą tworzyły kluczowy ekosystem dostarczania różnego rodzaju zabezpieczeń. Sama istota start-upów jest taka, że one z zasady łamią pewnego rodzaju zasady i odpowiadają na najbardziej bieżące potrzeby klientów. Nie jest jednak tak, że tylko start-upy będą odpowiadały za to bezpieczeństwo, dlatego że nie zawsze są one gotowe dostosować się do wymogów i zasad dużej korporacji i dostarczyć jej rozwiązanie. Można powiedzieć, że start-upy będą więc kuźnią pomysłów, rozwiązań niestandardowych, które duże firmy albo będą kupować od start-upów, albo wręcz kupią start-upy, albo będą też czerpać ich know-how – ocenia Tomasz Sobol, cloud product manager w regionie CEE w OVHcloud. 

– W kolejnych latach spodziewam się wzrostu przede wszystkim sztucznej inteligencji, machine learningu, gdyż ten sektor faktycznie coraz bardziej napędza wiele różnych sektorów technologii czy gospodarki – mówi Mateusz Bodio. – Firmy z cybersecurity powinny jak najbardziej być wzmocnione sztuczną inteligencją, nauczaniem maszynowym czy też po prostu być otwarte na open source, zbierać te dane oddolnie, żeby być jak najbardziej responsywne na to, co się dzieje teraz na rynku.

O potencjale rozwoju start-upów eksperci rozmawiali podczas debaty zorganizowanej w ramach lutowego spotkania Thursday Gathering, które było poświęcone w całości zagadnieniom cyberbezpieczeństwa. Cykliczne wydarzenia, które co czwartek organizuje Fundacja Venture Café Warsaw, stanowią okazję do przyjrzenia się najważniejszym trendom technologicznym, społecznym i biznesowym, dzielenia się wiedzą i doświadczeniami oraz nawiązywania kontaktów.

Szkodliwy stereotyp wpływa na postrzeganie margaryny. Roślinne tłuszcze do smarowania coraz częściej są jednak zalecane w prewencji chorób układu krążenia

Przyjęło się, że szkodliwe dla zdrowia tłuszcze trans występują w margarynach. Jednak dzięki zmianie metody produkcji jest to już od dłuższego czasu nieprawdziwy pogląd. Obecnie margaryny miękkie – ze względu na brak tłuszczów trans w składzie i wysoką zawartość korzystnych dla zdrowia nienasyconych kwasów tłuszczowych – są wręcz zalecane w prewencji chorób układu krążenia. Na dodatek są one wzbogacane witaminami, dzięki czemu wykazują więcej prozdrowotnych właściwości.

– Ze względu na profilaktykę chorób układu krążenia bardzo ważne jest, abyśmy wybierali takie tłuszcze, które zawierają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Natomiast nadmierne spożycie tłuszczów pochodzenia zwierzęcego zawierających nasycone kwasy tłuszczowe oraz tłuszczów typu trans zwiększa ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego. Warto dla zdrowia zamieniać tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, np. boczek, tłuste wędliny, tłuste mięsa, smalec, śmietanę, na tłuszcze roślinne, np. olej rzepakowy, olej lniany, oliwa z oliwek, orzechy – mówi agencji Newseria Biznes dr Katarzyna Wolnicka, kierowniczka Zakładu Edukacji Żywieniowej w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH – PIB.

Warto więc znaleźć korzystne dla zdrowia zamienniki do smarowania pieczywa zamiast często stosowanego masła czy smalcu.

– Takimi korzystnymi produktami mogą być np. pasty z warzyw lub nasion roślin strączkowych z niewielkim dodatkiem olejów roślinnych lub oliwy z oliwek. I oczywiście miękkie margaryny, które również zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe i są wolne od kwasów tłuszczowych trans – podkreśla dr Katarzyna Wolnicka.

Kwasy tłuszczowe trans powstają w wyniku procesu częściowego uwodornienia tłuszczów roślinnych, które ma na celu zmianę ich konsystencji z płynnej na stałą. Udział tłuszczów trans w codziennej diecie należy ograniczać do minimum, ponieważ podwyższają one stężenie „złego” cholesterolu (LDL), sprzyjają chorobom układu sercowo-naczyniowego, przyczyniają się też do ryzyka rozwoju m.in. insulinooporności i cukrzycy typu 2. – Dlatego właśnie warto sprawdzać na etykiecie, czy w składzie produktu nie mamy właśnie takiej nazwy jak częściowo utwardzone tłuszcze roślinne – mówi ekspertka. Im wyższą pozycję na liście składników zajmują, tym wyższa ich zawartość w produkcie i tym bardziej należy ich unikać.

Co istotne, przyjęło się, że tłuszcze trans powszechnie występują w margarynach do smarowania pieczywa, ale to już od dłuższego czasu nie jest prawdą. Większość margaryn miękkich dostępnych na polskim rynku zawiera w tej chwili już tylko śladowe ich ilości.

– Starsze margaryny do smarowania zawierały kwasy tłuszczowe trans, ponieważ kiedyś były produkowane inną metodą. Ze względu na wyniki badań, które pokazują, że kwasy tłuszczowe trans są bardzo niekorzystne dla zdrowia i mogą podwyższać poziom niedobrego cholesterolu LDL, a obniżać poziom dobrego cholesterolu HDL, obecnie stosuje się już inną metodę produkcji – podkreśla kierowniczka Zakładu Edukacji Żywieniowej w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH – PIB. – Margaryny do smarowania produkuje się w tej chwili metodą estryfikacji, która pozwala uzyskać odpowiednią konsystencję, ale nie powoduje powstawania tłuszczów trans. Badania margaryn miękkich dostępnych na polskim rynku pokazują, że są one praktycznie wolne od tych tłuszczów.

Jak wskazuje, margaryny miękkie są produktem wręcz zalecanym w prewencji chorób układu krążenia, ponieważ są bogate w korzystne dla zdrowia i układu krążenia nienasycone kwasy tłuszczowe.

– Tu warto wspomnieć o margarynach wzbogacanych sterolami roślinnymi, które są polecane przez towarzystwa kardiologiczne i dietetyczne dla osób z wysokim cholesterolem – mówi dr Katarzyna Wolnicka. – Udowodniono, że sterole roślinne – składniki, które naturalnie występują w żywności – zmniejszają wchłanianie cholesterolu, za to zwiększają jego wydalanie. Taki efekt obserwujemy już przy spożyciu 1,5–3 g steroli roślinnych. Natomiast 30 g margaryny dostarcza nam 2 g steroli roślinnych, a więc może być skuteczna we wspieraniu leczenia hipercholesterolemii.

Margaryny w przeciwieństwie do masła nie zawierają mleka ani składników pochodzenia zwierzęcego, więc mogą stosować je również weganie, wegetarianie i osoby na diecie bezmlecznej. Dodatkowo są wzbogacane witaminami, przez co mają też korzystne działanie na inne aspekty zdrowotne.

– Do margaryny są dodawane witaminy A i D. Ta pierwsza jest bardzo ważna dla naszego wzroku i jakości widzenia oraz funkcjonowania naszej skóry. Bierze też udział w prawidłowym funkcjonowaniu układu odpornościowego. Podobnie jak witamina D, która odpowiada również za metabolizm wapnia w organizmie, dlatego jest niezwykle istotna dla mocnych kości i zębów. Ponadto margaryny – z racji tego, że są produkowane na bazie olejów roślinnych – zawierają też witaminę E, która jest bardzo dobrym antyoksydantem i odpowiada m.in. za kondycję i zdrowie naszej skóry – wymienia ekspertka.

Aplikacje ułatwiają zarządzanie zamkniętymi parkingami. Z jednego miejsca postojowego może na stałe korzystać nawet 10 aut miesięcznie

Rynek automatycznych systemów parkingowych do końca dekady ponad trzykrotnie zwiększy swoje przychody. Automatyzacja obsługi miejsca postojowych i płatności za korzystanie z nich pozwoli lepiej wykorzystać przestrzeń parkingową, np. w biurach, centrach handlowych czy hotelach, a użytkownikowi zaplanować kolejny etap podróży już na...

Rynek stomatologiczny odbił po pandemii. W nadchodzących latach czeka go szybki rozwój

Po chwilowym zachwianiu wywołanym pandemią polski rynek stomatologiczny znów dynamicznie się rozwija, a według prognoz PMR w 2024 roku jego wartość sięgnie 16 mld zł. To jednak wciąż tylko ułamek wartości rynku stomatologicznego w Niemczech, największego w Europie, wycenianego na ok. 30 mld euro, co pokazuje, że ten rodzimy nadal ma przed sobą ogromny potencjał rozwoju. W najbliższych latach będzie go napędzać m.in. postępujące starzenie się społeczeństwa i zyskujący na znaczeniu trend, jakim jest wzrost popularności wzorców zdrowego i ładnego uzębienia, które staje się jednym z wyznaczników statusu społecznego. 

– Zapotrzebowanie na usługi stomatologiczne w Polsce rośnie, zmienia się też jego struktura. Ludzie są coraz bardziej świadomi potrzeby zdrowia jamy ustnej i tego, że ono wpływa na zdrowie całego organizmu. Jednocześnie powoduje, że lepiej wyglądamy, mamy piękniejszy uśmiech, prostsze zęby, nie widać ubytków. To wszystko zaczyna mieć dla ludzi bardzo duże znaczenie – mówi agencji Newseria Biznes Daniel Petryczkiewicz, dyrektor rozwoju LUX MED Stomatologia.

Rynek usług stomatologicznych w Polsce jest jednym z najszybciej rosnących w Europie – głównie dlatego, że zdominowany jest przez podmioty prywatne. W 2023 roku NFZ przeznaczy na stomatologię nieco ponad 2,8 mld zł – to o 16,8 proc. więcej niż rok wcześniej, ale wciąż poniżej 2 proc. całkowitego budżetu funduszu. Jak podaje infodent24.pl, w tym samym czasie pacjenci wyłożą na leczenie z własnej kieszeni ok. 12–13 mld zł. To właśnie postępujące od lat niedoinwestowanie spowodowało, że publiczna stomatologia nie jest obecnie żadną alternatywną wobec prywatnej. A ta wdraża coraz nowocześniejsze technologie i rozwija się bardzo dynamicznie, do czego przyczynia się m.in. coraz bardziej postępujące starzenie się społeczeństwa.

– Współczesne społeczeństwo się starzeje, co powoduje, że traci zęby i tutaj mamy problem. Mamy wysportowanych, sprawnych ludzi, którzy skończyli 60–70 lat i mają problemy z zębami. U takich pacjentów wspaniale zdaje egzamin leczenie implantologiczno-protetyczne. Nie mają potrzeby czekać na nowe zęby, bo w dniu zabiegu implantologicznego mogą otrzymać pełne łuki zębowe i jeszcze w tym samym dniu wyjść z uśmiechem – mówi Agnieszka Sicińska, lekarz implantolog LUX MED Stomatologia. – Są też pacjenci, którzy przeszli różne zakręty życiowe, mieli różne problemy, i im również jesteśmy w stanie pomóc za pomocą leczenia implantologiczno-protetycznego tak, żeby w ciągu jednego dnia byli w stanie wyjść z gabinetu z uśmiechem.

Według firmy analitycznej PMR polski rynek stomatologiczny – rozumiany jako wartość sprzedaży usług stomatologii zachowawczej, ortodoncji i protetyki z implantologią – jeszcze w 2018 roku był wart 10,5 mld zł (segment publiczny i prywatny). Pandemia nieco nim zachwiała – w 2020 roku ta wartość spadła do 8,6 mld zł, ponieważ część placówek działała w tym czasie jedynie w trybie interwencyjnym i ograniczyła przyjmowanie pacjentów do przypadków pilnych. Kolejny rok przyniósł już silne odbicie. Jak podaje PMR, w pierwszej połowie 2021 roku doszło do znacznego wzrostu popytu i odsetka korzystających z poszczególnych usług stomatologicznych. W przypadku niektórych usług ten odsetek był taki sam jak w całym poprzednim roku. Kluczowym wyzwaniem dla rynku jest kwestia wzrostu cen.

Stopniowo, pomimo trudnej obecnie sytuacji gospodarczej, rośnie zamożność polskiego społeczeństwa, w związku z czym rośnie też liczba zabiegów np. implantologicznych, protetycznych, różnego rodzaju dużych prac odbudowujących cały uśmiech, zabiegów ortodontycznych i wszystkich zabiegów projektowanych cyfrowo. To jest bardzo duża zmiana, jest tego coraz więcej – mówi Daniel Petryczkiewicz. – Ludzie w coraz większym stopniu dbają o higienizację i profilaktykę, o czyste zęby, które są podkładem pod kolejne zabiegi. A nie da się ich wykonać bez podstawowego zadbania o uzębienie.

Według analityków PMR rozwój polskiego rynku stomatologicznego w nadchodzących latach będzie napędzać m.in. zyskujący na znaczeniu trend, jakim jest wzrost popularności wzorców zdrowego i ładnego uzębienia, które staje się jednym z wyznaczników statusu społecznego. To właśnie estetyka jest główną przyczyną noszenia aparatów ortodontycznych, a w ostatnich latach zauważalne jest duże zainteresowanie świadczeniami z tego zakresu (w 2020 roku z usług ortodontycznych skorzystało 14 proc. z grupy ponad 1 tys. ankietowanych Polaków), które odbywają się dziś przy wykorzystaniu coraz nowocześniejszych technik. Przykładem jest tu chociażby możliwość cyfrowego zaprojektowania swojego uśmiechu po zakończeniu leczenia.

Odbywa się to w ten sposób, że wnętrze jamy ustnej, zęby i dziąsła są skanowane za pomocą skanera cyfrowego i potem na monitorze można zaprojektować to, jak one będą wyglądały po odtworzeniu, dołożeniu implantów czy wyprostowaniu za pomocą aparatu ortodontycznego. Dziś na rynku są już dostępne takie przezroczyste, których nie widać – tłumaczy dyrektor rozwoju LUX MED Stomatologia.

Jak zauważa, aktualne trendy na polskim rynku stomatologicznym są niejako powtórzeniem tego, co wcześniej przez długie lata można było zaobserwować na bardziej rozwiniętych rynkach na zachodzie Europy, szczególnie w Hiszpanii i we Włoszech.

One dotyczą głównie zabiegów związanych z implantologią i uzupełnianiem uzębienia. To się mocno zadomowiło i ten obszar rośnie. Do tego protetyka, czyli odbudowywanie na tych implantach uzębienia. Natomiast najbardziej dynamicznym obszarem stomatologii, który najszybciej rozwija się w ostatnich latach, jest właśnie ortodoncja, zwłaszcza cyfrowa, czyli tzw. aparaty nakładkowe, które są projektowane cyfrowo i niewidoczne przy noszeniu – mówi Daniel Petryczkiewicz.

Podobnie jak w innych krajach Europy trendem na polskim rynku jest też postępująca konsolidacja, która umożliwia budowanie dużej i silnej marki, budzącej zaufanie klientów. Tą drogą podąża też spółka LUX MED Stomatologia, która od kilku lat odnotowuje w Polsce wyraźny i dynamiczny rozwój napędzany przez inwestycje i akwizycje.

To nasza linia biznesowa, która się wyjątkowo dynamicznie rozwija, i nie ukrywam, że jest dla nas jednym ze strategicznych obszarów – mówi Anna Rulkiewicz, prezes zarządu Grupy LUX MED. – Nowe placówki zamierzamy otwierać przede wszystkim organicznie, chcemy budować zespół w naszym koncepcie, ale nie uciekamy też przed akwizycjami, jeżeli one będą pasowały do naszego rozwoju. Strategia zakłada kilka nowych placówek w skali roku, nie tylko w największych miastach. Podobnie jak wcześniej z placówkami ambulatoryjnymi chcemy wchodzić też do tych nieco mniejszych, jak np. Gdynia.

Strategia LUX MED Stomatologia to odpowiedź na zauważalne w ostatnich latach zmiany w oczekiwaniach klientów i pacjentów, którzy szukają usług coraz wyższej jakości. Zwracają uwagę m.in. na to, czy gabinet stomatologiczny ma odpowiednie zaplecze i kompleksowy zakres usług, czy jest przyjazny i komfortowy. Szukają też leczenia wieloprofilowego, co oznacza, że chcą przyjść do jednego gabinetu i rozwiązać w nim wszystkie swoje potrzeby stomatologiczne.

– Nasza strategia obejmuje stomatologię od zachowawczej po wysokospecjalistyczną, poprzez m.in. budowę cyfrowych planów leczenia w ortodoncji, implantologii czy protetyce. To jest cały pakiet wszystkich możliwych usług. Natomiast podstawą naszego rozwoju są zarówno pacjenci abonamentowi, którzy dokupują sobie plany leczenia, jak i ci, którzy przychodzą do nas po raz pierwszy – mówi Anna Rulkiewicz.

Najnowsza placówka LUX MED Stomatologia została otwarta w tym tygodniu na warszawskim Mokotowie, przy ul. Puławskiej 2, w budynku galerii Plac Unii. Pacjenci mają w niej do dyspozycji sześć profesjonalnie wyposażonych gabinetów zapewniających szeroką ofertę stomatologiczną. 

– Jesteśmy przygotowani na to, żeby radzić sobie z naprawdę trudnymi przypadkami. Mamy duże doświadczenie w wykonywaniu zabiegów pełnołukowych na implantach i to w jeden dzień. Nowoczesne centrum pozwala na pracę w narkozie, mamy też wygodny pokój wybudzeń, w którym pacjenci po zabiegu mogą spokojnie i komfortowo odpoczywać. Klinika zapewnia również indywidualnego opiekuna pacjenta, który jest w stanie zaopiekować się nim na każdym etapie, pilnować jego zapisów i tego, żeby miał odpowiednie leki i był odpowiednio poinformowany – mówi Agnieszka Sicińska.

Rynek stomatologiczny odbił po pandemii. W nadchodzących latach czeka go szybki rozwój

Po chwilowym zachwianiu wywołanym pandemią polski rynek stomatologiczny znów dynamicznie się rozwija, a według prognoz PMR w 2024 roku jego wartość sięgnie 16 mld zł. To jednak wciąż tylko ułamek wartości rynku stomatologicznego w Niemczech, największego w Europie, wycenianego na ok....

Słodki olej alternatywą dla cukru w kryształkach. Produkt pozwoli kilkudziesięciokrotnie zredukować spożycie cukru

Izraelski technolog żywności opracował sposób na redukcję ilości cukru potrzebnej do słodzenia produktów spożywczych. W czasie prac nad słodkim olejem rybnym, który miałby poprawić smak suplementów dla dzieci, odkrył, że zastosowaną w nim technologię można przenieść na inny produkt –...

Polskie solarne meble miejskie zyskują uznanie za granicą. Montowane w miastach dają dużo korzyści mieszkańcom

Wyposażone w panele fotowoltaiczne ławki, wiaty przystankowe czy kioski informacyjne pozwalają mieszkańcom naładować telefon, zyskać dostęp do hot spota czy sprawdzić ważne informacje, np. o bieżących rozkładach jazdy komunikacji miejskiej. Produkowane przez polską firmę elementy miejskiej architektury zyskują uznanie na całym świecie. Przekonują się do nich również rodzime miasta.

– Polskie miasta są zainteresowane solarnymi meblami, takimi jak przystanki, ładowarki czy ławki. Miasta przyszłości są miastami smart, tzn. takimi, które wykorzystują infrastrukturę miejską w sposób, który sprzyja dobrej jakości życia w mieście – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Jakub Michałowski, dyrektor ds. rozwoju SEEDiA City.

Jednym z najchętniej wprowadzanych do przestrzeni miejskiej rozwiązań jest ławka solarna. Takie elementy architektury można już znaleźć m.in. w Kołobrzegu, Jarosławiu, Poznaniu czy Busku-Zdroju. Korzystając z ławki, można na przykład za pomocą kabla USB podładować smartfona. Ławki produkowane przez SEEDiA City mają jeszcze większy zakres funkcjonalności. Ładowanie może się w nich odbywać nie tylko poprzez kabel, ale i indukcyjnie. Umożliwiają też dostęp do internetu.

– Nasze meble to urządzenia, które są tzw. urządzeniami internetu rzeczy. Są w stanie dać więcej niż normalna wiata, czyli nie tylko schronienie przed deszczem, ale także dostarczyć informacje, chociażby o poziomie zanieczyszczenia powietrza czy rozkładzie jazdy, uwzględniającym opóźnienia autobusów. To są rzeczy, które w polskich miastach przyszłości będziemy widzieli na co dzień – wymienia Jakub Michałowski.

Inteligentne elementy architektury miejskiej zasilane energią pochodzącą z OZE już dziś zaczynają pełnić w miastach rolę punktów przekazujących mieszkańcom istotne informacje. Na takie rozwiązanie postawił na przykład Zarząd Transportu Miejskiego w Gdyni, który e-papierowe wyświetlacze w solarnych wiatach autobusowych wykorzystuje do zamieszczania plakatów i rozkładów jazdy.

– Nasze urządzenia są permanentnie podłączone do internetu i w związku z tym mogą przekazywać różne informacje na żywo w chmurę. Mogą mierzyć poziom zanieczyszczenia powietrza, mogą rozprzestrzeniać darmowy internet, mogą mierzyć poziom nasłonecznienia i temperatury. Dużo się mówi o ociepleniu klimatu. Trzeba wyłapywać te miejsca w miastach, które są w sposób szczególny uciążliwy dla mieszkańców, aby móc to zmieniać. Nasze meble mają pomagać w takim monitorowaniu miasta, co oznacza, że ławki nie służą tylko do tego, żeby na nich usiąść, ale także, żeby pomogły w zarządzaniu polityką klimatyczną miasta – wskazuje dyrektor ds. rozwoju SEEDiA City. – Jednym z bardzo ciekawych produktów jest też ładowarka do mikromobilności jCharge.

Urządzenie służy do ładowania rowerów elektrycznych, hulajnóg i wszystkiego, co jest małe i elektryczne. Jest testowane jako rozwiązanie dla pracowników, którzy korzystają z mikromobilności, a także jako miejskie ładowarki do małych pojazdów elektrycznych. Taki pilotaż prowadzony jest w Szczecinie.

– Życie co dzień przynosi pomysły, jeszcze jakiś czas temu nie myśleliśmy o ładowaniu pojazdów elektrycznych, teraz nagle po pojawieniu się hulajnóg, rowerów elektrycznych – przecież to jest kwestia ostatnich lat – dostosowaliśmy się do tego trendu z całkiem nowym produktem, który wpisuje się w polityki globalne ONZ-u czy Unii Europejskiej i dekarbonizację mobilności w ogóle. Na pewno w przyszłości będą to produkty związane z transformacją miast w stronę smart city i w stronę climate-neutral city – mówi ekspert.

Rozwiązania proponowane przez polską spółkę są jednak wdrażane nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie.

– Sprzedajemy je zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na wschodzie, na zachodzie, w Europie. Nie mamy specjalnie konkurencji, która by nam zagrażała. Nasze rozwiązania przez ostatni rok testowaliśmy w Gainesville w USA. Testy wyszły bardzo dobrze, nasze urządzenia były wykorzystywane przez mieszkańców codziennie przez cały zeszły rok, zobaczymy, jak to pójdzie dalej – mówi Jakub Michałowski.

Polskie ławki solarne już trzy lata temu zainstalowane zostały natomiast w Toronto, przy okazji OCE Discovery, jednej z największych kanadyjskich konferencji łączących innowacyjnych przedsiębiorców z administracją rządową i samorządową. W Węgrzech solarne ławki polskiej produkcji można znaleźć w miastach Nyiregyhaza i Eger, a w Monako ich producent wszedł we współpracę ze spółką budowlaną Bouygues Construction, która instaluje je przy swoich budynkach.

Według Allied Market Research światowy rynek rozwiązań dla smart cities był w 2020 roku wyceniany na ponad 648 mld dol. Do końca tej dekady przychody rynku przekroczą 6 bln dol.

About Me

355 POSTY
0 KOMENTARZE
- Advertisement -spot_img

Latest News

Eksperci apelują do Ministerstwa Zdrowia o zmianę w polityce nikotynowej. Powinna lepiej chronić dzieci i młodzież

Wprowadzanie kolejnych zakazów w ustawie tytoniowej nie przyniesie spodziewanego rezultatu – oceniają lekarze i terapeuci pracujący z osobami uzależnionymi. Według nich należy...
- Advertisement -spot_img